aaa4 |
|
|
|
Dołączył: 24 Lut 2017 |
Posty: 4 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
szalonej karierze spodnic noszonych na obreczach albo krochmalonych halkach czy ponczoch ze szwem.-Zainteresowalo to pana?
-Nawet bardzo. Przeczytalem cala kolekcje jej artykulow. Zajelo mi to mase czasu. No i jeszcze te zgnile jablka. Wreszcie zaczynam cos rozumiec.
Danglard krecil glowa.
-No i co z tym zgnilym jablkiem? - zapytal. - Chyba nie postawimy Le Nermordowi zarzutu tylko dlatego, ze poci sie ze strachu! Dlaczego wciaz pan o nim mysli?
-Niepokoi mnie wszystko, co male i okrutne. Zbyt dlugo wsluchiwal sie pan w slowa Matyldy. Teraz pan takze broni malarza blekitnych kregow.
-Nikogo nie bronie. Po prostu zajalem sie Klementyna, a jego zostawilem w spokoju.
-Ja tez zajmuje sie Klementyna, tylko i wylacznie Klementyna. Ale to nie zmienia faktu, ze Le Nermord jest nikczemny.
-Panie komisarzu, trzeba oszczednie rozdzielac pogarde, bo wielu jest potrzebujacych. Zaznaczam, ze nie ja to wymyslilem.
-A kto tym razem?
-Chateaubriand.
-Znowu... Co on panu takiego zrobil?
-Na pewno cos zlego. Ale nie mowmy o tym. Panie komisarzu, prosze mi szczerze powiedziec, czy malarz blekitnych kregow zasluzyl sobie na taka wrogosc? Mimo wszystko to wybitny [link widoczny dla zalogowanych]
historyk.
-To sie jeszcze okaze.
-Poddaje sie - powiedzial Danglard, siadajac. - Kaz-dy ma swoja obsesje. Mnie obchodzi teraz tylko Klementyna. |
|